"You better kill me before I kill you
You look good in black
Who’ll pay the bill and keep on walking
Will get a hole in your back"
You look good in black
Who’ll pay the bill and keep on walking
Will get a hole in your back"
Lipnicka & Porter - Bones of love
Nie
mogła uwierzyć, że znów stoi pod słynnym mieszkaniem tego uroczego człowieka.
Musiała jednak odzyskać co swoje. Przetrzymywał to zbyt długo...
- I i
kto tu popada w sentymenty, panie Holmes? - mruknęła do siebie i rozczesała
włosy mokre od jesiennego deszczu. Nadal nie mogła uwierzyć, że Jim przeszukał
jego mieszkanie. Ten chłopak miał tupet. Nie tylko, ale był zbyt słaby... Zbyt
wybuchowy.
Popatrzyła w okno na 221B
Baker Street. Światło nie zaświeciło się już od godziny, więc mogła bezpiecznie
wejść niezauważona przez nikogo.
Przeszła przez ulicę i
podeszła do drzwi. Wyrzuciła z głowy zbędne myśli i zaczęła manipulować przy
zamku. Kliknął cicho, a ona wkradła się niepostrzeżenie do środka. Gra zaczęła
się od początku. Uśmiechnęła się szeroko i zdjęła buty, by przejść jak
najciszej przez wiecznie skrzypiące schody.
Serce zabiło jej szybciej,
gdy usłyszała tuż przy uchu skrzypnięcie drzwi. Wzięła w płuca głęboki oddech i
zatrzymała się. Odliczała sekundy i nasłuchiwała. To zapewne była pani Hudson.
Irene wiedziała z kobiecego doświadczenia, że ta starsza pani była bardzo
przebiegła. Gdy ujrzała ją pierwszy raz od razu poznała w niej swoją starszą
wersję.
Żaden dźwięk już nie
dobiegł z pokoju, więc postanowiła iść dalej. Stąpała bardzo powoli i
ostrożnie, ale miała wrażenie, że niedługo wpadnie. Odpędzała od siebie te
myśli tak długo jak tylko mogła, ale znów usłyszała skrzypnięcie, a potem
kroki.
Cholera. - mruknęła do
siebie w myślach. Nie mogła się już cofnąć. Była w połowie drogi do celu.
Postanowiła zastygnąć niczym lis i nasłuchiwała. Nic więcej się nie działo.
Odetchnęła z ulgą i roześmiała się cicho ze swojej głupoty.
Jak mogła choć przez
chwilę wątpić w swoje umiejętności? To niedorzeczne... Była przecież
Dominatrix. Kobietą, która w każdej chwili nie zawaha się przed
niebezpieczeństwem. Nawet przed Jimem Moriartym. Był tylko figurą. Zwykłym
pionkiem, który bardzo ją lubił. Mogła szczycić się tym, że była jego
słabością. Nie chciała go niszczyć. Z nim przynajmniej miała jakieś rozrywki.
Podeszła do drzwi salonu,
w którym miała tyle miłych wspomnień. Nikt nie pofatygował się żeby je domknąć,
więc nie miała problemu z nie wydawaniem przez nie potwornego dźwięku. Pchnęła
je delikatnie, a omiatając wnętrze spojrzeniem zauważyła, że prawie nic się
tutaj nie zmieniło. No może prócz porozrzucanych ubrań na podłodze.
- Ach ten Sherlock... -
mruknęła z sentymentem.
Podeszła do biurka i
przeszukała szuflady. Znalazła w jednej z nich kilka telefonów. Jeden z nich
należał do niej. Wzięła go w dłonie i zauważyła, że jest naładowany. Wpisała
hasło. Nic się w nim nie zmieniło.
Zamknęła na chwilę oczy i
zatonęła we wspomnieniu stalowych oczu mężczyzny, który... Przestań, Irene! -
zbeształa się w myślach. - Po pierwsze to Sherlock Holmes, a po drugie jest
zajęty...
Nagle w jej głowie
zakwitła niepohamowana chęć ujrzenia go.
- W sumie, dlaczego nie...
Oblizała wargi czego nie
miała w zwyczaju robić i skierowała kroki w stronę sypialni detektywa, który ją
pokonał. Wahanie trwało tylko przez chwilę, ale nacisnęła w końcu klamkę.
Nie dbała już o to czy
ktoś ją usłyszy. Po prostu weszła do pomieszczenia. Szczerze mówiąc była w
lekkim szoku, gdy zobaczyła tę dwójkę tulącą się do siebie tak ufnie. Nie mogła
pojąć co widział w tej małej blondynce. I dlaczego właśnie blondynce?
Podeszła bliżej, by móc
podziwiać jego bladą skórę wplecioną w ciało dziewczyny. Było w tym coś taki
intymnego czego nie zaznała nigdy w życiu. Westchnęła, ale nie pozwoliła sobie
na wspomnienia.
Zrobiła kilka kroków i
dotknęła policzka Sherlocka. Kości policzkowe i rzęsy tak kusiły, że nie mogła
się powstrzymać.
- Piękna byłaby z nas
para, Sherlocku Holmesie.
- Nie sądzę. -
odpowiedział szeptem, a ona otworzyła szeroko oczy. Ukryła szybko zdziwienie i
westchnęła.
- Każdy ma swoje zdanie.
Jesteś pewien, ze nie chcesz spróbować zabawy w trójkę? - zapytała trochę
zaczepnie.
- Nie. A teraz...
Wstał, ale uważając by
Anna nie obudziła się. Był zupełnie nagi i Irene nie omieszkała napawać się tym
widokiem. Niestety nie na długo ponieważ nałożył szlafrok.
- Tak, panie Holmes?
- Mogłabyś wyjść? Już
chyba odzyskałaś swój telefon. - w jego głosie dało się słyszeć irytację, jakby
przerwano mu na prawdę ważna rzecz.
- T- tak. - poczuła się
zmieszana. Postanowiła, że powie mu coś jeszcze. - Proszę cię, uważaj na Jima.
Ostatnio postradał zmysły. Jest jeszcze gorszy.
Zmierzył ją wzrokiem, ale
rozluźnił mięśnie, co ją uspokoiło.
- Dziękuję. - odparł
szczerze. - Kiedyś odbiorę swój dług, pamiętaj.
- Będę. - wyszeptała z
pasją i podeszła do niego bardzo blisko. Dotknęła delikatnie jego ust i
westchnęła. - Uważaj na siebie, junior.
Po czym wybiegła bez słowa
pożegnania.
Sherlock patrzył na nią
będąc w zupełnym szoku. Tej nocy już nie zmrużył oka.
Pogratuluj koleżance świetnego rozdziału :) pisze ona może jakiegoś bloga? Chętnie bym poczytała ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA to już czytam :) nie myślałaś żeby pisać też opowiadania, ficki itp.?
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemna łatka do całej historii.
OdpowiedzUsuńSilver, warto pomyśleć o pisaniu, dobrze Ci to wychodzi. Podziel się jeśli coś będziesz mieć. :)