„Znalazła raz pewna pani
Aparat do bani.
Z sentymentem wzruszona
Wzięła go w ramiona i...
I czule do niego rzekła:
"Ty jesteś rodem z piekła,
A ja jestem rodem z nieba,
Nic więcej nie potrzeba,
Nic więcej nam nie potrzeba."”
Aparat do bani.
Z sentymentem wzruszona
Wzięła go w ramiona i...
I czule do niego rzekła:
"Ty jesteś rodem z piekła,
A ja jestem rodem z nieba,
Nic więcej nie potrzeba,
Nic więcej nam nie potrzeba."”
Czesław Śpiewa - Maszynka do świerkania
https://www.youtube.com/watch?v=qHqTTSjWBvg
Pani
Hudson okazuje się całkiem miłą kobietą, a ciepło i serdeczność aż od niej biją.
-
Kochanie, zostaw te bagaże, po podróży musisz być zmęczona… - mówi i od razu prowadzi mnie do swojego
salonu, po czym proponuje herbatę.
-
Sypialnia Johna jest wolna, myślę, że ci się spodoba. Potem pójdziemy na piętro
ją obejrzeć. Och, naprawdę mam nadzieję, że Sherlock nie będzie miał nic
przeciwko… no ale Mycroft tu był i mówił, że go nie będzie aż pół roku… Tak się
denerwuję, nie wiem co oni sobie wyobrażają!
Nie
mam bladego pojęcia o czym ona mówi, ale widać, że naprawdę jest zdenerwowana.
-
Tak bez pożegnania nawet! Wyjeżdża gdzieś! Po paru latach mieszkania
tutaj! – wyjmuje chusteczkę i ociera
łzy. – A miałam nadzieję, że po tym jak przez dwa lata myśleliśmy, że nie żyje,
to się zmienił!
Cóż,
muszę ją jakoś pocieszyć, bo szczerze mówiąc to mi jej żal.
- Pani
Hudson, wprawdzie nic nie rozumiem, ale proszę się nie martwic… To się na pewno
jakoś wyjaśni…
-
Pewnie tak… Ale wiesz, oni zawsze tak robili! Wychodzili nagle z mieszkania z powodu jakiegoś morderstwa… nie wspomnę już o
tym strzelaniu w ścianę… - nagle spostrzega, że nie wiem, o co jej chodzi. – Ach,
bo wiesz, Sherlock jest detektywem i pomaga policji. Mieszkał tu razem z
Johnem… Potem udał własną śmierć żeby nas chronić. Biedny John był tak
załamany, że już nie mógł tu mieszkać. Wyprowadził się i zostałam sama.
Staram
się nadążyć, ale to niełatwe.
- Czyli
ten John i…
-
Sherlock.
-
I Sherlock… Byli parą?
-
Co? Tak, tak… - kiwa głową. - Ale potem Sherlock na szczęście wrócił. Jaka
byłam szczęśliwa! A teraz znowu gdzieś znika bez wyjaśnienia! No jak tak można!
Cóż,
skoro mam mieszkać z obcym facetem, to chyba dobrze, że jest gejem… nie będzie
mnie przynajmniej molestował.
-
Ymmmm… To dlaczego John już tu nie mieszka? Pokłócili się?
-
Nie – macha ręką. – Zanim Sherlock wrócił, John zaręczył się z Mary… No i potem
Sherlock był świadkiem na ich ślubie. To było takie słodkie!
-
Z Mary? – To przecież kobiece imię! Już nie nadążam. – No ale… mówiła pani, że
John jest gejem...
Wzrusza
ramionami w geście bezradności.
- Ja
tam w ich sprawy się nie wtrącam. To co, oglądamy twój pokój?
Pokój
okazuje się całkiem miły, nieduży, ale takie lubię. Potem pani Hudson prowadzi
mnie do salonu, bardzo przytulnego i bardzo brytyjskiego. Widzę kominek i dwa
wygodne fotele, ale też na jednej z półek dostrzegam czaszkę, a w ścianie
dziury po kulach.
-
Miło tu – mówię z uśmiechem. – I ta tapeta mi się podoba.
-
Cieszę się. Może jest trochę kurzu, ale Sherlock nie lubi kiedy odkurzam…
Nagle
słyszę, że drzwi wejściowe się otwierają, następnie ktoś (w sumie chyba trzy
ktosie) wchodzą i rozmawiają podniesionymi głosami.
-
Ale jak on to zrobił, Sherlock? Byłeś wtedy na tym dachu! Zastrzelił się na
twoich oczach! To niemożliwe, że przeżył! – mówi jakiś mężczyzna zdenerwowanym,
ale i wystraszonym głosem.
-
Nie wiem jak, John! Mycroft ma zdobyć więcej informacji! Mi udało się
wszystkich oszukać, więc jemu pewnie też! Zresztą to było strasznie łatwe,
jesteście przecież zwykłymi ludźmi!
Głos
drugiego mężczyzny sprawia, że mam ciarki na całym ciele. Natomiast pani Hudson
oddycha z ulgą.
-
Wrócili, skarbie – mówi uśmiechnięta.
Staram
się odwzajemnić śmiech, ale nie bardzo mi to wychodzi. A wszystko przez ten
głos. Słucham dalej z bijącym sercem.
-
Jak to nie wiesz! Ty wszystko wiesz! Jesteś cholernym geniuszem! - wścieka się pierwszy
mężczyzna.
-
Uspokójcie się! – wtrąca się w końcu jakaś kobieta. - Gdzie jest pani Hudson?
-
Pani Hudson! – krzyczy drugi mężczyzna.
-
Jesteśmy na górze!
Mam
ochotę usiąść. Naprawdę. I nie wiem co mi jest. W dodatku słyszę szybkie kroki
po schodach.
-
Jesteśmy? Czy mój brat znowu nasłał Andersona, żeby szukał tutaj narkotyków? Na
miłość boską!
Ktoś
staje w drzwiach. Dobrze, że nie mam w ręku szklanki z herbatą, bo bym ją
upuściła. Robi mi się gorąco. Obserwuję
go w sumie może kilkanaście sekund, ale rejestruję każdy, nawet najmniejszy
szczegół jego wyglądu.
Mężczyzna, szczupły i wysoki, ma na
oko trzydzieści kilka lat, niesamowite wielobarwne oczy kojarzące się z wodą
morską i burzę czarnych loków. Moją uwagę zwracają również jego wyjątkowo
piękne kości policzkowe i usta. Na rozpiętą pod szyją ciemnofioletową koszulę
staram się nie patrzeć. I nie wiem
co w nim takiego jest, ale to coś sprawia, że nie mogę oderwać od niego wzroku.
Ten facet przyciąga mnie jak magnes.
Nieznajomy
stoi przez chwilę zaskoczony w drzwiach, aż pojawia się sympatycznie
wyglądająca para. Oboje mają jasne włosy i sprawiają miłe wrażenie. Ona, w
ciąży, od razu się uśmiecha.
-
Och, a co to za gość?
-
To Anna, córka mojej przyjaciółki z Polski. – przedstawia mnie pani Hudson/ - Poznajcie
się.
Ręce
mi drżą, ale witam się z nimi. Kobieta to Mary, mężczyzna to John, a to cudo ma
na imię…
-
Sherlock. Sherlock Holmes. Miło mi – uśmiecha się i ściska mi dłoń.
-
Och, więc jednak nie wyjechałeś, Sherlocku? – pyta pani Hudson, kiedy już
siedzimy. Robi nam herbatę, a ja staram się nie patrzeć na pana Holmesa.
-
Nie… zaistniały pewnie… nieprzewidziane okoliczności…
Wydaje
mi się, że on na mnie zerka. Staram się oddychać.
-
Och, jak dobrze! – pani Hudson przynosi nam herbatę i zajmuje jeden z foteli.
-
Na długo przyjechałaś? – pyta mnie Mary.
Sherlock
wprowadził mnie w takie oszołomienie, że zapominam języka w gębie. Zmuszam się,
by dojść do siebie.
-
Eeeeee… Do pracy. Do londyńskiej szkoły uczącej polaków angielskiego.
-
Masz już mieszkanie?
-
Tak. – wtrąca się pani Hudson. – Tutaj. Pomyślałam, że może zająć sypialnię
Johna.
John
nagle wypluwa herbatę.
-
Co? – wyjąkuje zaskoczony Sherlock, po czym odkłada filiżankę. Zauważam, że ma
niesamowite dłonie.
John
zaczyna się szaleńczo śmiać.
-
John! – syczy Mary, po czym obdarza Sherlocka morderczym spojrzeniem.
-
Pomyślałam, że może zająć sypialnię Johna. Stoi pusta przecież, a Anna
potrzebuje pokoju – powtarza pani Hudson. - Mam nadzieję, że nie masz nic
przeciwko?
Siedzę
bez słowa, podnoszę wzrok na twarz Sherlocka i czekam na jego odpowiedź. Czuję
się strasznie głupio. Pewnie będzie zły, że ma mieszkać z kimś obcym.
-
Nie, nie mam… - mówi w końcu z nieprzeniknioną miną, rzuca mi szybkie
spojrzenie, po czym wstaje. – Przepraszam, zaraz wracam.
Gdy
wychodzi, John znowu zaczyna się śmiać.
-
Nie wiem o co ci chodzi, John… – mówi Mary, kręcąc głową.
-
Sherlock mieszkający z dziewczyną! – chichocze John, po czym patrzy się najpierw
na mnie, potem na żonę. – Mary, daj spokój!
- Nie
przejmuj się nim – Mary klepie mnie po ręce. – Oni obaj czasami są jak dzieci.
- Ostrzegła
ją pani przed strzałami w środku nocy i częściami ciała w lodówce?
-
E tam – pani Hudson macha ręką. - Tobie to aż tak nie przeszkadzało, kiedy
byliście razem.
John
zamyka oczy, wyraźnie poirytowany.
-
Pani Hudson… mówiłem to już pani tysiące razy… Nie jestem ani nie byłem gejem!
Mam przecież żonę i będę miał dziecko, na miłość boską!
-
Jak to? – wyjąkuję. – To… skoro nie byliście parą i nie jesteś gejem… To
Sherlock też nim nie jest?
No
to pięknie, mówię sobie. Jest coraz lepiej.
-
Jej też pani nagadała te bzdury? – John łapie się za głowę, po czym zwraca się
do mnie. – Nie mam pojęcia… Sherlock jest…
-
Czym jestem, John?
Odwracamy
się wszyscy. Okazuje się, że Sherlock wrócił do pokoju.
-
Pieprzonym socjopatą. – rzuca John, po czym wstaje. – Dobra, my już idziemy.
Sherlock, daj znać jak Mycroft się czegoś dowie.
Chce
się jak najszybciej wymknąć do siebie, na szczęście mam dobry pretekst.
-
Ymmm… to ja może pójdę się rozpakować… bo jeszcze nie zdążyłam… - wstaję szybko
z kanapy. – Do zobaczenia, miło było was poznać – rzucam do Mary i Johna, po
czym wymykam się na górę.
Najpierw
jednak idę do łazienki. Podchodzę do lustra, żeby zobaczyć czy nie jestem
czerwona i przyglądam się swojemu odbiciu. Od zawsze blada, z ciemnoblond włosami,
które ani nie są proste, ani nie układają się w ładne loki, i z okularami.
Jeśli chodzi o to ostatnie, to gdy byłam nastolatką bardzo ten fakt mi
przeszkadzał, ale ostatnio na szczęście niektóre modele oprawek, jak na
przykład „kujonki”, stały się modne, więc przestałam się przejmować. Chociaż
nie na tyle, by nie mieć w zapasie szkieł kontaktowych, które głównie zakładam
na wieczorne wyjścia do miasta, pubu czy na imprezę.
Ale
parę rzeczy u siebie lubię. Na przykład duże, piwne oczy, ładną cerę czy gęste
włosy, które po potraktowaniu prostownicą czy lokówką wyglądają nawet
sensownie.
Wzdycham
i przemywam twarz zimną wodą, co trochę pomaga, ale ręce mi dalej drżą. Idę na
górę, ale w pokoju, zamiast się rozpakowywać, kładę się na łóżko. Serce mi wali
jak młot i nie mogę zebrać myśli. To, że mam z nim mieszkać pod jednym dachem
jest straszne i cudowne zarazem, słodkie i gorzkie.
-
Jasna cholera – mówię do siebie, po czym leżę jeszcze piętnaście minut bez
ruchu, tylko oddychając. Przyzwyczaję się… na pewno się przyzwyczaję…
Super, tak jak wcześniej... piszesz krótko, ale ciekawie. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńZaskocz nas ^^
Ammy R.
Hej dzięki za opinie;) Cieszę się, że się podoba. Postaram się jak najszybciej coś napisac :)
OdpowiedzUsuńMagnes nie magnez XD
OdpowiedzUsuńJuż zmieniam :)
UsuńŚwietne! Nie mogę opanować się ze śmiechu. "Cóż, skoro mam mieszkać z obcym facetem, to chyba dobrze, że jest gejem… nie będzie mnie przynajmniej molestował." leżę i kwiczę :D Uwielbiam Twój blog :3
OdpowiedzUsuń'Zresztą to było strasznie łatwe, jesteście przecież zwykłymi ludźmi!' Wrong. Sherlock nigdy nie twierdził, że to było łatwe, wręcz przeciwnie- uważał to za diabelnie trudne. A tekst o 'ordinary people' należał do Moriarty'ego. Wątpię czy Sherlock odważyłby się na takie stwierdzenie.
OdpowiedzUsuńA mi się wydaje, że jednak tak. Mówił coś Johnowi chyba, że chcilaby wiedzieć co się roi w tych ich zwykłych głowach, czy jakoś tak i raz w sumie stwierdził, że John jest głupi:)
UsuńCos tak pamiętam;)
Still, Reichenbach nie był dla niego pestką.
UsuńLubie twoj styl.
OdpowiedzUsuńTo dopiero dwa rozdzialy, ale juz zdazylas mnie mile zaskoczyc.
Odkad wiadomo, ze historie opowiada dziewczyna bylam pewna,
ze bedzie to nudne love story z Sherlockiem w roli glownej, kiepsko napisane i okropnie nierealne. Wprawdzie wciaz zapowiada sie to na love story, ale bynajmniej nie nudne ani kiepsko napisane. Sherlock przypomina Sherlocka (niektorzy maja problem w fanfiction aby przedstawic postaci w ten sam sposob, zeby pozostaly one faktycznie tymi samymi postaciami), jest zabawnie i o dziwo nawet mnie troszke zaciekawilo jak to ich zycie pod jednym dachem bedzie dalej wygladalo.
Martwi mnie tylko, ze jest taki jeden punkt, w ktorym moze sie cos zmienic i wtedy jak dla mnie historia sie zepsuje, ale mam tylko jedno wyjscie by to sprawdzic. Chce tez wyrazic swoj podziw dla ilosci rozdzialow na tak krotki jak dla mnie czas. Ja czesto gubie wene, mam brak pomyslow lub jestem zbyt leniwa i nie chce mi sie pisac aby skonczyc swoja historie czy chociaz napisac kilka rozdzialow. Najwiecej ile mi sie udalo to bodajze 12. I nie napisalam nic od bardzo dawna. Mozliwe, ze moja wypowiedz jest nieco haotyczna, ale jest juz dosc pozno, wiec licze na twoja wyrozumialosc. :)
Przejmujesz się, że Mary to imię żeńskie? Przecież Sherlock to imię dla dziewczynki :P
OdpowiedzUsuńJEzuuu, wyobrażam sobie tam siebie, aż mnie skręca w żołądku :P
Piszesz tak na bieżąco wymyślając czy masz jakąś wizję?
znowu to samo!!!! :((((((( tyle kopiarstwa przeczytajcie sobie blaski i cienie życia z Sherlockiem Holmesem to samo!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPrzypominam, że my byłyśmy pierwsze - jak już to ten blog kopiuje nasz!
UsuńJedna uwaga - mieszkańców krajów zawsze zapisujemy wielką literą: "Polaków", nie "polaków". Przymiotniki utworzone od nazw państw już z małej - polski, polskiego. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam (i idę czytać dalej), Z. (z anonima, nie mam tu konta) ;)
Dzięki :) Życzę miłego czytania, bo rozdziałów trochę jest :D Mam nadzieję, że będzie się podobało :)
UsuńTeż pozdrawiam ;)